Potosi – ‘Warte fortune’

W XVII wieku Potosi bylo jednym z najwiekszych i najbogatszych miast na swiecie, dzieki ogromnym pokladom srebra odkrytym w pobliskiej gorze, nazwanej na te okolicznosc – ‘Cerro Rico’. Jednak w XVIII wieku, poklady srebra wyczerpały się. Zyski czerpano jeszcze z pozyskiwania cyny i innych mineralow, ale mimo to miasto zaczęło podupadać ekonomicznie.

Mimo utraty swojej swietnosci, Potosi zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO i dzis utrzymuje sie glownie z turystyki. Jest to niewatpliwie architektoniczna perelka Boliwii – z wieloma pieknie zdobionymi kosciolami, odrestaurowanymi kamienicami kolonialnymi, waskimi uliczkami i przepieknymi widokami na Cerro Rico.

Jednym z najbardziej okazalych budowli Potosi jest ‘Casa de la Moneda’ – niegdys mennica Hiszpanii, zbudowana z kamienia i cegiel, jak rowniez z drewna, ktore sprowadzono z innych rejonow Boliwii. Z centralnego dziedzinca, widocznego przez otwarta brame,  usmiecha sie do nas ‘Bachus‘, ktorego glowa przykrywa dawny herb Hiszpanii.

Miesci sie tutaj muzeum z wieloma cennymi eksponatami wykonanymi oczywiscie ze srebra. Mozemy tu takze zobaczyc tysiace mineraow wydobywanych z Cerro Rico i okolicy, a takze mumie pierwszych osadnikow europejskich. Dla mnie widok cial dzieciecych to jednak troche za wiele… Zreszta, takie same wrazenie wywarly na mnie rzezby Matki Boskiej, z ‘prawdziwymi’ wlosami i ubraniami, ktore dawno temu wygladaly jak lalki. Dzis jednak moglyby z powodzeniem konkurowac z Laleczka Chucky. Warto pamietac, iz miasto powstalo na niewolniczj pracy rdzennych osadnikow jak i niewolnikow, sporwadzanych przez konkwiskadorow z Afryki. Do dzis nie ustalono ilu ludzi zginelo, pracujac w kopalniach jak i przy przetopie cennych mineralow.

Inna atrakcja miasta jest ‘Mirador‘ – kosmiczna wieza na wzgorzu, stanowiaca punkt widokowy i mieszczaca restauracje, z ktorej mozna podziwiac panorame Potosi, z cudnym widokiem na Cerro Rico. Mozna sie tam dostac taksowka, lub pieszo – wspinaczka jednak nie nalezy do najlatwiejszych, poniewaz Potosi jest najwyzej polozonym miastem swiata  i ciezko jest czasem zlapac oddech na 4,090 m.n.p.m! Kiedy tam w koncu dotarlismy, okazalo sie, ze wieza widokowa jest w remoncie, ale i tak bylo warto.

Co jeszcze warto zobaczyc? Otoz koscioly z fantazyjnie dekorowanymi fasadami i z bogato wyposazonymi wnetrzami (cos jednak Hiszpanie po sobie pozostawili). Mnie jednak nie bylo dane podziwiac tys swietnosci, bo mialam za malo czasu…Coz, nastepnym razem!

Niezapomniana atrakcja jest rowniez przejazdzka autobusem miejskim po najbardziej stromych ulicach swiata, ktora z cala pewnoscia moze konkurowac z trasami La Paz, gdzie z powodu korkow autobusy nie moga ‘rozwinac skrzydel’:)

Dzis stosunkowo latwo jest dojechac do Potosi – z Oruro, Sucre, czy Uyuni nawet pociagiem. Piszac to, musze jednak napomknac o niespodziewanych trudnosciach… blokadach drog, ktore w Boliwii, jak sie kilka razy okazalo, sa dosyc czeste. Nas taka blokada zastala w drodze z Potosi do Oruro. Juz mieliemy przed soba widmo nocy spedzonej na odludziu w autobusie, kiedy okazalo sie, ze inny autobus tej samej firmy utknal po drugiej stronie, dzieki czemu po krotkim ‘spacerze’ moglismy kontynuowac podroz. Postanowilismy jednak nie przesiadac sie w Oruro do miasteczka Llallaqua, gdzie chcielimy zazyc goracych zrodel, i wrocilicmy prosto do Cochabamby.

Byc moze we wrzesniu, kiedy bede w Sucre, uda nam sie zwiedzic (razem z moimi znajomymi studentami) takze Uyuni (pustynie solna) i wpasc do Potosi? Musimy wtedy koniecznie odwiedzic nasz goscinny hostel ‘Koala’ i wybrac sie na wycieczke do czynnych wciaz kopalni.

***

The city of Potosi was founded in 1545, during the “gold rush” associated with the discovery in Cerro de Potosí – later known as the Cerro Rico (Rich Mountain) – large silver deposits. In a few years the settlement has attracted hundreds of thousands of Europeans and it became the official mint of Spain. Conquiscadors used native people and slaves from Africa for work – to this day it’s unknown how many of them perished in the local mines and smelters in inhumane conditions.
In the seventeenth century Potosi was one of the largest and richest cities in the world. When in the XVII century silver was exhausted. Despite of discovering large amounts of tin and other minerals, the city began to decline economically.

Despite losing its splendor, the city of Potosi is a UNESCO World Heritage Site and today is dependent mainly on tourism. It is undoubtedly the architectural jewel of Bolivia – with many beautifully decorated churches, restored colonial houses, cobbled streets and stunning views of the Cerro Rico.

One of the most famous and impressive buildings in Potosi is the ‘Casa de la Moneda’ – once the mint of Spain, built of stone and brick, as well as wood, imported from other regions of Bolivia. In the central courtyard the head of  ‘Bacchus‘, visible from the street through the gate, is smilling at us. It covers the former insignia of Spain. Casa de la Moneda houses a museum with numerous exhibits – many of them made of silver. We can also see thousands of minerals extracted from Cerro Rico and the surrounding area, as well as mummies of first European settlers. For me the sight of children ‘bodies, however was a little too much …. I had the same impression while looking at the  sculpture of Virgin Mary, decorated with the ‘real’ hair and clothes. Once, it must have looked like a doll, but today it could be a perfect model for female ‘Chucky Doll’!

Another attraction of Potosi is the ‘Mirador’ – or a ‘space tower’ on a hill, housing a restaurant and offering panoramic views across the city and a wonderful view of the Cerro Rico. You can get there by taxi or walk. Climbing, however is not easy because Potosi is the highest city in the world and it’s really hard to catch breath at 4.090 m. Bus ride on the city’s steepest streets in the world is also an unforgettable experience (scarier that in La Paz, as less traffic means more speed).

What else could you see in Potosi? The churches of fancifully decorated facades and silver interiors (at least the Spaniards left something behind!) – but I couldn’t admire their splendor though, because I had too little time …

Today it is relatively easy to get to Potosi – from Oruro, Sucre or even Uyuni by train. Perhaps in September, when I’m in Sucre, we will be able (along with my friends) to drop to Potosi again? We must then make sure to visit our friendly hostel ‘Koala’ and take a trip to the still open and working mines.

As I write this, I have to mention the unexpected difficulties … roadblocks, quite often in this part of the world. Returning to Oruro we were stopped by rocks on the road and some angry people. I had a vision of spending the night in a remote area on the bus when we heard that another bus of the same company was stuck on the other side of the blockade! And after a ‘short’ 20-minutes walk we continued our journey. We couldn’t however go to LLallaqua, to take a bath in hot srings as we had planned, so we came back to Cochabamba.

One thought on “Potosi – ‘Warte fortune’

Leave a comment